Iść za Jezusem
XXX niedziela zwykła, rok B (28 października 2012)
Perykopa ewangeliczna: Mk 10,46-52
Rozważa: ks. Tomasz Blicharz ▼
Wiara i nadzieja, które towarzyszył Bartymeuszowi, były tym, dzięki czemu uzyskał upragnione zdrowie i odmienił swoje życie. Bo to chyba było ważniejsze. Do spotkania z Jezusem on siedział w jednym miejscu i nie widział nic. Nie wiedział, gdzie iść, po co iść. Spotkanie z Jezusem sprawiło że nie tylko mógł gdzieś pójść, ale poszedł drogą najlepszą. Poszedł za Jezusem.
Bartymeusz jest przykładem pewnej postawy życiowej, kiedy człowiek mimo wielu trudności życiowych się nie poddaje i szuka pomocy. Można pomocy szukać na różne sposoby i niewątpliwie otrzymujemy tę pomoc z różnych stron; chociażby od innych ludzi.
W jaki sposób pomaga nam Pan Bóg w naszym życiu, czy możemy liczyć na jego osobistą interwencję? Pomoc od Boga też może przyjść na różne sposoby, a jednym z nich jest pomoc drugiego człowieka, który wyciąga do nas pomocną dłoń. Cały problem polega jednak na tym, czy jesteśmy w stanie docenić tę pomoc innych i potraktować to jako pomoc Boga.
Aby zauważyć działanie Boga w życiu człowieka, trzeba wzroku duchowego. Czasami człowiek jednak nie widzi, bo jest duchowo ślepy. Wraz z Bartymeuszem musimy więc także prosić Jezusa, aby nas wewnętrznie uzdrowił, byśmy widzieli Boże działanie w naszym życiu, czyli umieli Bogu dziękować za dobro, jakie nas spotyka.
Trzeba mieć wzrok duszy, by w bliźnim zobaczyć Chrystusa. Często potępiamy człowieka za jego złe czyny, bez względu na to, czy są one szczególnie wielkie, czy nie, natomiast nie widzimy, że jest to jednak dalej człowiek. Poza tym trzeba mieć wzrok duchowy, by także w człowieku chorym zobaczyć cierpiącego Chrystusa. Często się tych ludzi boimy. Gdybyśmy mieli wzrok duchowy, to nasze życie niewątpliwie byłoby lepsze, dlatego razem z Bartymeuszem zawołajmy „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną”.
————–
Ks. Tomasz Blicharz – ceniony młody kaznodzieja i rekolekcjonista z diecezji rzeszowskiej. Ostatnio nazywany również duszpasterzem blokowisk rzeszowskich. Pisał rozważania biblijne do rzeszowskiego dodatku do „Niedzieli”. Jak sam twierdzi: Biblii nie studiował, tylko próbuje nią żyć.
————–
Tekst Ewangelii (Mk 10,46-52)
Gdy Jezus wraz z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak, Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną! Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: Synu Dawida, ulituj się nade mną! Jezus przystanął i rzekł: Zawołajcie go! I przywołali niewidomego, mówiąc mu: Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię. On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: Co chcesz, abym ci uczynił? Powiedział Mu niewidomy: Rabbuni, żebym przejrzał. Jezus mu rzekł: Idź, twoja wiara cię uzdrowiła. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą.