Imię Boże
Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi
(1 stycznia 2013)
Perykopa ewangeliczna: Łk 2,16-21
Rozważa: ks. Julian Wybraniec ▼
Zamykamy dzisiaj oktawę, czyli osiem czcigodnych dni, w których świętujemy tajemnicę Wcielenia i narodzenia Chrystusa. Najstarszy tytuł liturgiczny dzisiejszego dnia brzmiał: święto obrzezania. Potem było to święto Imienia Jezus. Kościół nowożytny objął te wszystkie tytuły wspólnym tytułem: Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki – Maryi.
Obrzezanie jest znakiem Przymierza. Tak jak mówi Katechizm Katolicki: Wierzymy i wyznajemy, że Jezus z Nazaretu, urodzony jako Żyd z córki Izraela w czasach Heroda Wielkiego i cezara Augusta w obrzędzie obrzezania włącza się w Boże Przymierze z narodem wybranym.
Nie ma człowieka abstrakcyjnego. Człowiek jest zawsze wpisany w ziemię i historię. Jezus urodził się jako człowiek wpisany w ziemię i historię Izraela. Historia narodu, w którym uczestniczył, była historią Boga, który zamierzył Przymierze z całą ludzkością. Ale w wyniku grzechu potrzebna była grupa ludzi, w której owo Przymierze byłoby przygotowywane i z nią zawarte. Obrzezanie było wyraźnym fizycznym znakiem uczestnictwa w Przymierzu.
Oczywiście można było poprzestać na zewnętrznej ceremonii. Nie chodzi tylko o znak fizyczny, ale o głębokie duchowe przymierze z Bogiem. Fizyczny znak przymierza ma być znakiem przymierza duchowego, wewnętrznego.
Fizyczny znak – to, że Jezus został obrzezany – to nie jest banał, to nie jest ugodowość w stosunku do tamtej tradycji. On wpisał się w tę tradycję, aby ją przekształcić. Ale jednocześnie z całym szacunkiem dla fizycznego znaku.
Miejmy szacunek dla wielkiej tradycji i mądrości Starego Prawa. Owszem, nasz chrześcijański znak jest inny – to jest polanie głowy wodą czy zanurzenie. Znak fizyczny polania jest potrzebny. Jest potrzebny Bogu i nam, bo Bóg do nas chce przemawiać w ludzki sposób. Do nas przemawiają nie idee filozoficzne, do nas przemawiają widzialne znaki, jak w wypadku obrzezania – może nawet bolesne.
Nadano Mu imię, którym nazwał Go anioł: „Jezus” – znaczy „Jahwe jest zbawieniem”. To jest imię teoforyczne, to znaczy takie, które w sobie zawiera imię Boże. W polskim języku też mamy takie imiona teoforyczne, np. Bogumił.
Jahwe jest zbawieniem. W księgach biblijnych istnieje cała wielka teologia imienia. Imię nie jest tylko prostą identyfikacją człowieka, pozwalającą go odróżnić, w sensie że np. Jan to kto inny, a Jezus kto inny. Imię to jest znak powołania.
Gdy mówimy Pan Jezus, nie jest to analogiczne do Pan Kowalski. Jezus jest Panem, tzn. Kyriosem. To ten, który zwyciężył i panuje, który jest Królem nad królami, którego władza obejmuje cały kosmos, cały wszechświat – to też jest Jego imię.
Dlatego też Bóg wywyższył Go nad wszystko, darował Mu imię ponad wszelkie imię. Czy szanujemy to imię? Czy to imię, że Bóg jest zbawieniem, jest dla nas źródłem nadziei, mocy i życia? Może warto znaleźć czas na refleksję dotyczącą rozumienia przykazania, które mówi, aby nie używać imienia Bożego nadaremno. Bo to wielkie Imię. I w tym imieniu jest zawarta tajemnica Boga i człowieka, tajemnica twojego i mojego życia oraz powołania każdego z nas.
————–
ks. Julian Wybraniec – w maju br. przyjął święcenia kapłańskie. Obecnie jest wikariuszem w parafii pw. św. Brata Alberta w Kolbuszowej. Jego pasją jest liturgia oraz muzyka organowa w teorii i praktyce.
————–
Tekst Ewangelii (Łk 2,16-21)
Pasterze pośpiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane. Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.