Czy prześladowania sprzyjają wierze?
Paweł Pomianek ▼
Sytuacja katolików w Mongolii i Wietnamie doskonale pokazuje, jak wyniszczający dla wiary jest komunistyczny totalitaryzm. Czytając doniesienia prasowe z obu krajów, można stwierdzić, jak bardzo mylą się ci, którzy twierdzą, że najlepszą sytuacją dla rozwoju Kościoła jest sytuacja prześladowania, bo wtedy wiara wypala się jak w tyglu – zwycięża wiara autentyczna.
Kościół musi iść z Chrystusem drogą krzyża – pisał ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło-Życie. – To jest bardzo istotne dla Kościoła. Kościół, który nie cierpi, który nie jest poniżony, nie jest Kościołem Chrystusowym. (…) Pan posyła nam ludzi, którzy muszą robić nam źle, którzy muszą nam przeszkadzać w realizowaniu zadań życia chrześcijańskiego, ludzi złośliwych, którzy nas szykanują, którzy nas prześladują. Pan przysyła nam tych ludzi po to, żebyśmy głębiej zrozumieli tajemnicę Mesjasza ukrzyżowanego, tajemnicę Kościoła, który musi iść do zmartwychwstania i do chwały drogą krzyża.
O ile można jeszcze do takich wniosków dojść, patrząc z perspektywy Polski, o tyle patrząc na kraje, w których katolicyzm został niemal wytępiony przez rządy komunistyczne – naprawdę nie sposób.
Mongolska Republika Ludowa powstała już w 1924 r. Rewolucja demokratyczna w Mongolii miała miejsce w 1990 r. Po 66 latach komunizmu w Mongolii nie było ani jednej katolickiej parafii. Gdy reżim upadł, Kościół zaczął się odradzać. I ten stały rozwój jest widoczny i systematyczny. Obecnie do Kościoła katolickiego należy już przeszło tysiąc mieszkańców kraju. Kolejne 350 osób prosi Kościół o chrzest. Władze kraju są zainteresowane wzrostem liczby katolickich misjonarzy, ponieważ ci angażują się w dzieła społeczne, edukacyjne oraz charytatywne.
I jakby nie oceniać pobudek władz dla otwartości na katolickich misjonarzy, nie ulega wątpliwości, że sytuacja Kościoła w Mongolii jest po stokroć lepsza niż poprzednio.
Zdecydowanie gorsza jest sytuacja katolików w Wietnamie, gdzie rząd komunistyczny ma się dobrze, a prześladowania chrześcijan trwają. Pod koniec lutego br. brutalnie pobity został ks. Luy Nguyen Quang Hoa za odprawienie pogrzebu bez zgody władz państwowych. Ofiarami ataków są również redemptoryści – ostatnio odebrano im teren, na którym wcześniej stało przedszkole przez nich prowadzone, które już wcześniej zostało zburzone przez władze państwa.
Żyjący na początku II wieku św. Ignacy Antiocheński mówił, że „krew męczenników jest zasiewem nowych chrześcijan”. Jest to niewątpliwa prawda, potwierdzana przez historię. Jednak trudno zgodzić się ze stwierdzeniem, że najbardziej właściwa sytuacja dla Kościoła to taka, gdy jest prześladowany. Historia uczy, że im większe wpływy Kościoła na sytuację społeczną i przepisy państwowe, tym – ogólnie, w kontekście społecznym rzecz ujmując – sytuacja bliższa optymalnej dla możliwości osiągnięcia głównego celu człowieka, jakim jest wieczne zbawienie.
W przytoczonym tekście ks. Blachnickiego niebezpieczna jest jeszcze jedna – pachnąca determinizmem – teza, jakoby Pan Bóg sam chciał, by ludzie czynili zło, prześladowali jego wyznawców. Tymczasem Bóg na pewno nie posyła takich ludzi – może co najwyżej dopuścić ich działanie, a nas obdarzać łaską, byśmy potrafili je mężnie znosić i budować swoją wiarę. Po części tak należałoby również podchodzić do obecnej sytuacji katolików i Kościoła w Polsce. Antyklerykalizm powinien nas pobudzać do konsolidacji i wzajemnego budowania.
————–
Paweł Pomianek – świecki teolog, publicysta, filolog polski. Mąż Anny, tato dwuipółletniej Juleczki. Redaktor naczelny Dziennika Parafialnego.