Cywilizacyjny trup
Tomasz Powyszyński ▼
Czy szerzący się ateizm jest starczą demencją naszej cywilizacji, sygnałem, że śmierć już nas sobie upatrzyła? Z pewnością to jedna z oznak.
Człowiek, jak każde inne żywe stworzenie, przechodzi w swoim życiu pewne etapy. Najpierw się rodzi i jest wtedy mały, bezbronny, zdany na łaskę i niełaskę innych, starszych oraz bardziej doświadczonych. Zaczyna się uczyć – chłonie wiedzę o świecie, życiu, kulturze, społeczeństwie. Uczy się ją wykorzystywać. W pewnym momencie następuje chwila (wiek jest różny w zależności od indywidualnych predyspozycji), kiedy bazując na tym, co już poznał, jest w stanie samodzielnie pewne rzeczy przewidzieć, stworzyć coś nowego, oryginalnego, do tej pory niespotykanego.
Może zostać filozofem rzucającym nowe światło na rzeczy, o których wydawało nam się, że wiemy wszystko. Może zostać pisarzem piszącym tak, jak do tej pory nikt jeszcze nie pisał, albo muzykiem zestawiającym osobliwie dźwięki i tym samym tworzącym genialne melodie, bez których od teraz ludzkość nie będzie wyobrażała sobie kultury. Może także zostać naukowcem, który pod wpływem chwilowego natchnienia czy mozolnej, wieloletniej pracy wynajdzie lekarstwo na śmiertelną do tej pory chorobę, której bali się wszyscy. Ten okres trwać wiecznie nie będzie, bo potem przychodzi późna dojrzałość, a tuż za nią czai się w cieniu starość, ze wszystkimi swoimi cechami charakterystycznymi – starczymi chorobami, utratą pamięci, fizyczną niedołężnością, umysłową aberracją.
Potem człowiek umiera. Według ateuszy tu kończy się nasza wędrówka, a według wierzących – dopiero zaczyna się najpiękniejszy jej etap. Na ziemi pozostają młodsze pokolenia. One przejmują to, co dokonał ten, który umarł. Rozwijają jego dzieło bądź negują je i odrzucają. Zawsze jednak żyją w jego kontekście. Są młodzi oraz silni, pełni zapału do zmieniania świata, nastawieni na zdobywanie niezdobytego.
I kiedy tak patrzę na to, co dzieje się wokół, mam nieodparte wrażenie, że życie całej cywilizacji można porównać do życia człowiek. Ona też się rodzi, nieśmiało raczkuje. Następnie uczy się od otoczenia i w pewnej chwili potrafi sama kształtować rzeczywistość. Narzuca swoje zdanie innym, brnąc konsekwentnie do przodu. Jednak przychodzi taka chwila, kiedy siły już nie te, pamięć szwankuje, a zdrowie, lub raczej jego brak, wymusza stopniowe ograniczanie aktywności. Nadchodzi z wolna śmierć, na pozostałościach której wzrastają cywilizacje młode, chętne do rywalizacji i walki, aktywne, chcące jeszcze czegoś dokonać. Zdobywają terytoria i przyczółki, gdzie niegdyś swoje armie rozstawione miał wróg – teraz już martwy lub niechybnie zbliżający się do tego stanu.
A co, jeśli my – czyli cywilizacja łacińska – jesteśmy tym prawie-trupem? Czy szerzący się ateizm jest starczą demencją naszej cywilizacji, sygnałem, że śmierć już nas sobie upatrzyła? Z pewnością to jedna z oznak. Szerzy się idiotyczne wręcz wątpienie w prawdę (jakąkolwiek – niedługo, cytując Chestertona, niektórzy zaczną wątpić w prawdziwość tabliczki mnożenia – najgorsze, że to wcale nie jest śmieszne…), głupie relatywizowanie wszystkiego (moralność jest względna, czas jest względny). Jest nas coraz mniej. Kurczymy się. Zapadamy. Fizycznie nie jesteśmy w stanie się obronić przed młodością innych kultur – a konkretnie jednej, która bardziej serio traktuje Boga. To fizycznie, a duchowo? Nie umiemy już paść na kolana, leżeć krzyżem. Kiedy posiadaliśmy chrześcijańską duszę, mogliśmy wszystko, rozwijaliśmy się prężnie, nasza sztuka budziła podziw, nauka wymuszała szacunek, rządziliśmy całym światem. Powoli się pozbywamy tej duszy i widzimy, że tracimy siły, wraz z duchem ulatujące, bo złączone z nim nierozerwalnie boskim nakazem.
————–
Tomasz Powyszyński jest absolwentem politologii i filologii polskiej Uniwersytetu Śląskiego w Rybniku. Zajmuje się korektą i redakcją tekstów. Pod pseudonimem Emil Ruciński prowadzi blog apologetyczny: www.ciemnogrodzianin.blogspot.com.
Tekst pochodzi z książki Tomasza Powyszyńskiego “Jak rozmawiać z niewierzącymi o wierze i Kościele”. Do zamówienia w pakiecie ebooków Libenter.pl. Zobacz recenzję książki.