Odnaleźć kochającego Boga

26 listopada 2011 17:41Komentowanie nie jest możliweViews: 564

Z ks. Tomaszem Nowaczkiem*, Proboszczem Parafii Matki Bożej z Lourdes na warszawskiej Pradze, o okresie Adwentu i sposobach odpowiedniego przygotowania się do radości Świąt Narodzenia Pańskiego rozmawia Marcin Stradowski.

Marcin Stradowski: Rozpoczyna się Adwent, okres szczególny w liturgii Kościoła katolickiego. Wkrótce narodzi się nam Zbawiciel Jezus Chrystus. Jak możemy przygotować się do tego wydarzenia i co jest szczególnie istotne w Adwencie?

Ks. Tomasz Nowaczek: Istotnie rozpoczynamy Adwent. Łacińskie określenia takie jak: advenio (przybyć, zbliżyć się, zjawić się), adventicius (z zewnątrz przybywający, zagraniczny, obcy), advento (coraz bliżej przychodzić, zbliżać się, nadciągać) lub wprost adventus (przybycie, zbliżenie się, nadejście, początek) zdradzają istotę tego czasu. Jest w nim jakiś przedziwny dynamizm. Jestem w określonym miejscu i czasie, w okoliocznościach niekoniecznie chcianych i lubianych, miejscu zapomnianym przez Boga i ludzi, a jednak, coś a nawet ktoś wychodzi mi naprzeciw, zbliża się w kierunku, gdzie jestem, podejmuje celowe działanie w moją stronę, to moje miejsce staje się dla tego kogoś, ciągle jeszcze ukrytego i nieznajomego, ważne. Miejsce i ja w tym miejscu stają sie przysłowiowym „oczkiem w głowie” dla Tego, Który – jak o Nim powie Ojciec Święty Benedykt XVI – przychodzi do mnie, do nas z Przyszłości. Mając ciągle jeszcze za podstawę żywą tradycję tego czasu, przekazywaną nam przez naszych dziadków i babcie, wiemy, że Przychodzący z Przyszłości to Chrystus Pan, najpierw ukryty w łonie Błogosławionej Dziewicy z Nazaretu a następnie ukazany prostemu człowiekowi jako niemowlę złożone na sianie w Betlejemskim żłobie. Tak prosty i głęboki zarazem jest potężny Bóg. Tak mocno ukochał człowieka, tak mocno się z nim zjednoczył, nie wstydząc się naszego ludzkiego ciała, serca, woli i rozumu. Pełnia czasu!

Nie jest to zatem statyczne i ociężałe oczekiwanie. Ten okres zachęca, a wręcz przymusza, by wybiec na spotkanie z Przychodzącym z Przyszłości. On nie tylko przyjmuje nas w naszej ludzkiej kondycji, ale ukazuje również perspektywę, do której tęsknimy, której pragniemy. Przyszłość, z której On przybywa, jest niebem, do którego On chce nas zaprowadzić. Niebo… nawet myśl o nim jest tak nieprzenikniona, ale i tak fascynująca, że napawa nadzieją odkrycia jej tajemnicy nie w pojedynkę, lecz razem, we dwoje, troje, czworo… we wspólnocie. Ta nadzieja wiąże się dla mnie z radością, która nabrzmiewa w miarę, jak powiększa się łono kobiety, które stało się miejscem przebywania Boga. Ekscytującym dla mnie jest ten żywy i ufny Bóg w Betlejem, który człowiekowi znużonemu, bo już od najmłodszych lat nasyconemu życiem, przynosi szczęście, proponuje życie i szczęście prawdziwe, którego świat mu do tej pory nie dał. On sam jest tym radosnym szczęściem.

– Adwent obejmuje cztery niedziele i dzieli się na dwa okresy. Czy może Ksiądz wyjaśnić specyfikę każdego z tych okresów?

– Jak sądzę, w pytaniu chodzi o podział okresu Adwentu na czas do 16 grudnia włącznie, w którym kierujemy nasze serca ku oczekiwaniu powtórnego przyjścia Jezusa w chwale na końcu czasów, i drugi – czas od 17 grudnia do dnia 24 grudnia włącznie. Te ostatnie dni są przeznaczone na bezpośrednie przygotowanie do uroczytości Narodzenia Pańskiego. Teksty liturgii Adwentu wspominają szereg postaci Starego i Nowego Testamentu – Izajasz, Maryja, Jan Chrzciciel – których życie zapowiada przyjście Syna Bożego na świat.

Ornat adwentowy z Francji (Notre-Dame d'Autrey – Vosges).
Fotografia: Ji-Elle, Wikimedia Commons

– W Adwencie mamy powody do radości, ale z tym wiąże się też wezwanie do nawrócenia, które łączy się z pokutą i uporządkowaniem własnego życia, aby godnie przyjąć Zbawiciela.

– Jeżeli w Adwencie mamy powody do radości, to postarajmy się chociaż dla samych siebie je wymienić. Cóż to może być? Będzie to tęsknota za przyjacielem, którego często brak, osobą, która stanie się dla mnie tak dobra jak kawałek chleba dla głodnego, czyli dla kogoś, kto pragnie nasycić nie tylko swój żołądek, ale również dla tego, a może przede wszystkim dla tego, kto nie doświadcza daru obecności, przyjęcia, radości? Czy będzie to odnalezienie tak bardzo upragnionego autorytetu, kogoś o kogo mogę oprzeć moją doczesność i wybory życiowe skutkujące na przyszłość, spotkanie „Malucha”, który od swoich niemowlęcych dni i tygodni aż po 33 rok życia staje się młodzieńcem-mężczyzną, nauczycielem świadomym swojej misji, konsekwentnym w trwaniu przy prawdzie i w czynieniu dobra, uczącym solidnej szkoły życia, umiejętności przeżywania radości, ufności i wiary, podejmującym mężnie wyzwania, konkretną misję, bo tak trzeba, bo tak chce Miłość? Czy będzie to odnalezienie Miłości, której jedyną cechą charakterystyczną jest to, że kocha? Pewnie tak.

To wszystko jednak rozkłada się w naszej codzienności na najprostsze: mamo lubię ciebie, tato, ale ty jesteś fajny. Dziadku, babciu, czekamy na was, przyjezdżamy do was. Siostro, bracie, kiedy wracasz do domu, czy pamiętaliście o nas, już nie możemy się doczekać, aż wrócicie z dalekiej zagranicy. Prosta i głęboka zarazem życzliwość, słowo pełne pokoju i nadziei, słowo budzące życie, gest pełen ciepła, zdradzający wdzięczność nie tylko z tego powodu, że ktoś się natrudził, coś wypracował i odniósł sukces, ale też mówiący o tym, że bez względu na wszystko ja pragnę ciebie tak, jak mnie pragnie Bóg w osobie tego Małego Człowieka w Betlejem. „Bóg krótkim uczynił swe słowo, skrócił je” (por. Iz 10,23; Rz 9,28). „Odwieczne Słowo stało się małe – tak małe, że zmieściło się w żłobie. Stało się dzieckiem, aby Słowo było dla nas uchwytne. Słowo jest teraz nie tylko słyszalne, nie tylko posiada głos, obecnie Słowo ma widzialne oblicze Jezusa z Nazaretu” (zob. Verbum Domini 12).

O tej radości, której jesteśmy pełni i którą chcemy dzielić z innymi, przypomina tradycja pozostawionego przy wigilijnym stole pustego nakrycia dla nieoczekiwanego gościa, kimkolwiek by on nie był, chce być przyjęty, ukochany, uścisnięty, ujęty ciepłem i życzliwością, i przychodząc do naszej chaty, będzie miał oblicze Jezusa z Nazaretu. Czy tak…? Jeżeli zatem chcemy cokolwiek porządkować, to właśnie owe pożółkłe fotografie tak wielu ludzi, którzy przewinęli się przez lata naszego życia, a w których nie poznaliśmy oblicza Boga-Jezusa i zamknęliśmy album z tymi twarzami, starannie upychając go głęboko w szufladzie. Czas, by oni wrócili z paradoksalnie dalekiego zakątka naszego małego serca. Oni zawsze powracają z twarzą Jezusa.

– Przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia – organizacja i zakupy – mogą pochłonąć dużo czasu, którego może nam zabraknąć dla Boga. Jakie proporcje powinniśmy zachować, aby ten czas przede wszystkim zaowocował pogłębieniem więzi z Bogiem?

– To, co niezbędne, jak i to, co pozwoli nam doświadczyć radości Adwentu i Świąt Bożego Narodzenia winno być zwyczajnie wykonane. Nikt tutaj nikogo nie wyręczy a niejednokrotnie nawet nie prześcignie w pomysłowości co do prezentów, uczty wigilijnej, wystroju tradycyjnej choinki. Mamy ku temu zdolności tak organizacyjne, jak i materialne (finansowe), choć te ostatnie niekoniecznie muszą być pokaźne. Ponieważ mamy w sobie również rozumną naturę, należy zrobić z niej koniecznie użytek i umiejętnie zaplanować czas zakupów i czas przebywania z Bogiem. Zbliżaniu się do Boga służą nabożeństwa sprawowane w Adwencie, jak chociażby Roraty, rekolekcje parafialne i najrozmaitsze inne: dla małżeństw, młodzieży, dzieci, przeróżnych środowisk i społeczności.

Osobiście uważam, że współcześni chrześcijanie mogą zadbać o kreatywne zagospodarowanie własnej przestrzeni (dom, mieszkanie), w której przebywają najczęściej jako rodzina, ale nie tylko, ponieważ niektórzy pozostają lub jeszcze są sami. Myśląc o tym kreatywnym zagospodarowaniu przestrzeni, w której mieszkamy, mam na myśli nie tylko stroiki i kalendarze adwentowe. O wiele bardziej moje myśli wędruja do tradycji budowania szopy, tradycji znanej np. u naszych zachodnich sąsiadów na Bawarii, gdzie z dnia na dzień w tym radosnym czasie oczekiwania przybywa coraz więcej elementów i figur, które zapowiadają niezwykłe wydarzenie w Betlejem, a w końcówce Adwentu oczekują już tylko na przybycie Świętego Małżeństwa, które powije Syna, Jezusa Chrystysa, małe dzieciątko na sianie, stając sie tym samym Świętą Rodziną. Drobny, codzienny gest ojca, matki a nawet dziecka związany z tą swiętą rzeczywistością z pewnością zbliża do Boga, chociażby przez fakt stawiania pytań: dlaczego tak właśnie ma to wyglądać? Tato…, mamo…, a kiedy mogę postawić Maryję, gdzie podział się Józef, czy mały Jezus to już dzisiaj będzie w żłóbku…? Przyjdzie w nocy…, jak będziemy spali…, a może wspólnie zaczekamy? Prosta i głęboka forma przygotowująca nas na radość Wigilii i Pasterki.

*Ks. Tomasz Nowaczek MIC – Proboszcz Parafii Matki Bożej z Lourdes i przełożony Domu Zakonnego oo. Marianów na warszawskiej Pradze. Dewiza życiowa: „Pan mój i Bóg mój!“ (J 20,28).

Poleć innym!

  • Facebook
  • Twitter
  • Delicious
  • LinkedIn
  • StumbleUpon
  • Add to favorites
  • Email
  • RSS

Dyskusja

Tagi:
Email
Print
WP Socializer Aakash Web