Można wszystko zaniedbać, byle tylko nie zaniedbać Boga
XXXII Niedziela Zwykła Rok A (6 listopada 2011)
Tekst: ks. Tomasz Blicharz
Rozważana dzisiaj Ewangelia bardzo jasno podkreśla różnice między byciem roztropnym a nierozsądnym. Roztropny to taki człowiek, który przewidzi to, że w życiu może być ciężko, który przewidzi to, że może czegoś w życiu zacząć brakować. Nierozsądny zaś to taki człowiek, któremu wydaje się, że w życiu wszystko pójdzie łatwo.
Najłatwiej żyje się, kiedy założymy, że nic złego w życiu nas nie spotka i nic tragicznego się nie wydarzy. Jest to jednak straszna naiwność. Wcześniej czy później zostaniemy sprawdzeni z naszej gotowości, zostaniemy sprawdzeni, czy żyjemy tylko najbliższą chwilą, czy nasze patrzenie sięga nieco do przodu.
Roztropne panny przygotowały się na to, że oczekiwanie może się przedłużyć. Wiedziały, że nie wystarczy mieć samej lampy, ale dobrze mieć także oliwę w naczyniu. Dla panien nierozsądnych nie było ważne, ile oliwy jest w lampach, najważniejsze było to, że w danym momencie lampa jeszcze świeci.
Przypowieść o dziesięciu pannach przestrzega człowieka i uczula na to, aby przyjście oblubieńca przeżywać w pełnym skupieniu i być na nie gotowym. Bóg nie chce nas zaskakiwać swoim przyjściem, ale chce abyśmy na to przyjście byli przygotowani.
W dzisiejszej Ewangelii może dziwić to, że te dobre panny nie chciały dzielić się swoją oliwą z tymi, którym zabrakło. Może rodzić się taka myśl, że gdyby się podzieliły, wtedy jedne i drugie mogłyby doświadczyć radości z wejścia na ucztę. Okazuje się jednak, że to, iż się nie podzieliły, jest kolejnym dowodem na ich życiową mądrość i roztropność. Światło z lamp przeznaczone było dla oblubieńca i tylko dla niego. Ktoś, kto ma oddać swoją miłość Bogu, nie może tej miłości rozmieniać na drobne. Można czasem tak bardzo skupić się na drugim człowieku, że zapomni się o przychodzącym Bogu.
O jaką zatem czujność chodzi w dzisiejszej Ewangelii. Pewnie o taką, w której po ludzku coś się traci. Pięć panien roztropnych straciło pięć swoich przyjaciółek, ale zyskało coś, co jest dużo ważniejsze, zyskało wejście na ucztę z oblubieńcem. Lepiej nie zdać egzaminu, niż zdać i nie znaleźć czasu dla Boga. Lepiej nie pójść na ważny mecz, niż pójść i przez to nie pójść do kościoła. Każdej nocy lepiej nie być przytulonym, byleby przytulić w swoim sercu Boga. Lepiej przegapić pięć odcinków serialu niż przegapić czas spowiedzi. Lepiej zapomnieć o urodzinach koleżanki niż zapomnieć o Eucharystii. Lepiej zaniedbać wszystko, byle tylko nie zaniedbać Boga.
————–
Ks. Tomasz Blicharz – ceniony młody kaznodzieja i rekolekcjonista z diecezji rzeszowskiej. Ostatnio nazywany również duszpasterzem blokowisk rzeszowskich. Pisał rozważania biblijne do rzeszowskiego dodatku do „Niedzieli”. Jak sam twierdzi: Biblii nie studiował, tylko próbuje nią żyć.
————–
Tekst Ewangelii (Mt 25,1-13)
Królestwo niebieskie podobne będzie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie! Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną. Odpowiedziały roztropne: Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie! Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: Panie, panie, otwórz nam! Lecz on odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.