Czy wyszukiwarki zastąpią pamięć?
Dariusz Zalewski ▼
Konektywizm zakłada, że człowiek ma obecnie większe możliwości przetwarzania i przechowywania wiedzy w dodatkowych urządzeniach technologicznych. Choć wcześniej taka możliwość pojawiła się już wraz z wynalezieniem druku, to teraz można to robić w o wiele szerszym zakresie.
Wychodzi się z założenia, że wraz z upowszechnieniem technologii cyfrowych informacje można przechowywać w pamięci komputera i tym samym nie obciążać nadmiernie “twardego dysku” mózgu. Po co to robić, skoro wszystko (lub prawie wszystko) można znaleźć, wpisując odpowiednią frazę w wyszukiwarkę?
Lenistwo i wszechobecność
Tego typu poglądy będą z każdym rokiem zyskiwały coraz więcej zwolenników, a to z dwóch przyczyn: po pierwsze – z uwagi na rozwój i wszechobecność urządzeń cyfrowych, po drugie – ze względu na wygodę i… lenistwo. Łatwiej coś przechować na dysku, czy mieć świadomość, że zawsze można to znaleźć w Internecie, niż uczyć się na pamięć.
Nie twierdzę, że wykorzystywanie technologii informatycznych w edukacji jest czymś złym. Trudno sobie wyobrazić kogoś, kto rzeczywiście jest w stanie ogarnąć całość wiedzy z danej dziedziny. Problem polega na pojawiającej się tendencji, która przejawia się w braku rozróżnienia zdobywanych w taki sposób wiadomości.
Różne rodzaje wiedzy
Przecież w pewnym sensie „wiedzę” posiadają chociażby znawcy programów i seriali telewizyjnych czy życiorysów celebrytów. Na swój użytek nazywam taką wiedzę – „pozorną”. Dawniej, po prostu mówiono o tym – plotkarstwo. Nic nie wnosi ono do naszego życia, a raczej szkodzi, nie mówiąc już o tym, że odciąga od głównych zadań.
Pogoń za wiedzą, jeśli nawet nie ma rysu plotkarskiego, ogranicza się dzisiaj często do zdobywania wiadomości o charakterze praktycznym. Liczą się statystyki i tendencje, czyli „dane”, ewentualnie procedury (instrukcje), mówiące jak praktycznie wykonać konkretne zadanie. Taki typ informacji w wielu przypadkach rzeczywiście można umieścić w pamięci komputera i sięgać do niego tylko wtedy, gdy będzie to konieczne.
Ale istnieje również wiedza podstawowa z danej dziedziny, która nie powinna znajdować się na dysku, ale należy „zmagazynować” ją bezpośrednio… w głowie, gdyż to na jej podstawie możemy sięgać do „procedur” i „danych”; bez niej nie będziemy wiedzieli, czego właściwie szukamy.
Istnieje też rodzaj poznania, nazwijmy go mądrościowym, o którym mówimy w kontekście pytań o sprawy ostateczne czy ważne kwestie związane z codziennym życiem. Nie będziemy przecież wpisywali w wyszukiwarki pytań w rodzaju: czy wierzymy w Boga? Czy kochamy Ojczyznę? Co jest dla nas najważniejsze w życiu? Czym jest prawda? Po co żyjemy? Itd. Odpowiedź na nie powinniśmy zdobyć w trakcie naszej wczesnej edukacji, na tej podstawie będziemy w stanie ustalić priorytety w naszym życiu.
Słowem – istnieje pewien kanon podstawowy, który związany jest ze znajomością głównych pojęć religijnych oraz filozoficznych, a zdobycie owej znajomości pociąga za sobą konieczność zaznajomienia się z odpowiednimi lekturami.
Nie zapominajmy o roztropności
Dobra pamięć i mądrość wraz z doświadczeniem życiowym są istotne także z uwagi na cnotę roztropności. Przypomnijmy, że cnota ta pomaga dokonywać ważnych wyborów, które mają kontekst moralny (ale nie tylko), a związane są z różnymi sytuacjami życiowymi.
Gdy sytuacja wymaga szybkiej decyzji, trudno wyobrazić sobie, że zawsze będziemy mieli pod ręką komputer, który nam podpowie, co i jak. Wiele sytuacji wymaga intuicyjnej przenikliwości i mądrości, która jest prostym wynikiem skapitalizowanego doświadczenia życiowego, co wiąże się z posiadaniem sprawnej pamięci.
Relatywizm i subiektywizm
Widzimy zatem, że są różne rodzaje wiedzy, które niestety są relatywizowane i wrzucane do jednego worka. Pytania o rzeczy ostateczne czy o wybory moralne, to nie to samo, co pytania o „dane” oraz „instrukcje” (procedury).
Tendencja do traktowania wszystkich rodzajów poznania według jednej miary pojawia się z uwagi na wszechobecny relatywizm moralny (dobro i zło wymieniają się między sobą, zależnie od punktu widzenia) oraz subiektywizm poznawczy (podobnie jak wyżej, lecz tu prawda jest zależna od punktu widzenia). Jeśli wszystko jest zmienne, jeśli nie ma prawdy, nie ma dobra, to nie ma kanonu, którego mamy się uczyć i wtedy rzeczywiście nie ma po chodzić do szkoły, a jedynie od czasu do czasu warto zajrzeć do komputera.
Trudno przypuszczać, aby tendencja do ograniczenia edukacji na rzecz uczenia umiejętności korzystania z „wiedzy przechowywanej” na sztucznych nośnikach wynikała tylko z „postępu technologicznego” i nie miała szerszego tła ideologicznego.
Sprytny sofizmat
Wydaje się, że pod pretekstem ekspansji technologii informatycznych próbuje się odciąć młodzież od dorobku tradycyjnej kultury. Posługiwanie się demagogicznym sofizmatem, że nie należy się uczyć, bo w każdej chwili można sięgnąć do wiedzy zmagazynowanej na dysku, w kontekście kanonu kulturowego (wiara, literatura, historia, filozofia itp.), oznacza, że młode pokolenie w praktyce nigdy go nie pozna.
Bo niby do czego ma się przydać „Pan Tadeusz”? Idąc tym tokiem myślenia, młody człowiek nie będzie miał motywacji do zgłębiania tego rodzaju lektur, gdyż wdrożony do praktycyzmu będzie poszukiwał: „danych” i „procedur”.
Jeśli zatem nowy kierunek uzyska większy poklask, wówczas z całą pewnością dojdzie do jeszcze większego tąpnięcia w edukacji, a tym samym nowe pokolenie stanie się jeszcze bardziej podatne na manipulacje.
—————————-
Dariusz Zalewski – pedagog, autor książek: „Sztuka samowychowania” oraz „Wychować człowieka szlachetnego”, prowadzi blog www.edukacja-klasyczna.pl.